Baza pod podkład, czyli moje
plany treningowe na najbliższe miesiące.
Czyżbym, sugerując się tytułem wpisu,
miał zmienić tematykę mojego bloga i zacząć pisać o technice robienia dobrego make-up’u?
Wydaje mi się, że nie jestem najlepszym specjalistą w tym temacie, więc może
pisanie o makijażu zostawię innym.
22:30 Park Śląski |
Wróćmy do biegania. O ile jest to
możliwe, moja metodyka pracy zakłada w pierwszej kolejności ogarnięcie całości,
a dopiero w następnej zagłębienie się w szczegóły. Coś podobnego do
konieczności przejrzenia gazety strona po stronie zanim przeczytam jeden
artykuł. W ten oto sposób chciałbym podejść do moich planów na najbliższe
długie i ciężkie miesiące. Analizę rozpoczniemy od kilku miesięcy wstecz, a
skończymy na jesieni 2014 roku. A finał tego wywodu zaskakująco nie będzie zakładał
przebiegnięcia ultramaratonu!
Na początek spójrzmy wstecz. Po
starcie 12 maja poczułem przemęczenie ciężkim sezonem oraz pewne przetrenowanie
objawiające się bólem stóp, kolan i piszczeli. Był to znak, że potrzebuję
trochę luzu i muszę umożliwić organizmowi
nadbudowę. 10-dniowa przerwa, zupełnie bez treningów, nie przyniosła wielkich
efektów i przez jakiś czas borykałem się ogólnym osłabieniem. Po pauzie jednak wróciłem
do aktywności. W tym czasie nie trenowałem intensywnie, a luzowanie również
dotyczyło diety i powstrzymywania się od innych przyjemności życia (piwko!).
Trening był dość spontaniczny i chaotyczny, mieszałem bieganie z rowerem, jogą,
gimnastyką i treningiem siłowym. Trenowałem tak, jak miałem ochotę i kiedy
chciałem, nie przejmując się za bardzo
planem, regularnością, intensywnością. Taki okres pozwolił mi zachować pewną
elementarną sprawność i jednocześnie mogłem dojść do siebie. Zresetowałem
organizm, zregenerowałem stawy, mięśnie i ścięgna (przynajmniej mam taką
nadzieję), ale ten kilkumiesięczny okres luzu miał również swoje efekty uboczne
– forma obecnie jest dość słaba i nabrałem troszkę zbędnego tłuszczyku.
Kilka tygodni temu postanowiłem
wyznaczyć sobie cele i zacząć konkretnie do nich dążyć. Tutaj pojawiła się
potrzeba planu, podzielonego na okresy z różnymi priorytetami. Główną
strategią, którą przyjmuję jest holistyczne podejście do sprawności –
równomierny rozwój wytrzymałości, szybkości, elastyczności i siły. Najwyższym celem jest osiągnięcie wydolności
pozwalającej na przebiegnięcie zakładanego dystansu w wyznaczonym czasie, ale by
to bezkontuzyjnie i bezpiecznie osiągnąć, będę realizował mniejsze cele jeden
po drugim.
Pierwsza faza – cel - budowanie
elastyczności i sprawności gimnastycznej.
Jestem teraz w trakcie tego
etapu. Głównym założeniem jest przygotowanie mięśni, stawów i ścięgien do
bardziej intensywnych treningów siłowych. Priorytetem jest joga, o której
więcej napiszę później, a oprócz niej trochę biegania – tempo joggingowe, bez
patrzenia na czas, oraz szczypta gimnastyki – czyli rehab, często
wykorzystywany podczas fizjoterapii. Dodatkowo jakieś pompki, brzuszki, przysiady
bez zbędnego spinania się.
Druga faza – cel – budowanie siły.
Gdy zdecyduję, że pierwszy plan
został zrealizowany, czyli poczuję się ogólnie sprawny, zauważę postęp w jodze
i rozciągnięciu, wejdę w drugą fazę. Będzie to typowe budowanie siły na
siłowni. Koncentracja na ćwiczeniach wielostawowych z wolnymi ciężarami. Nie
będę przejmował się wzrostem masy ciała, a trening oczywiście będę uzupełniał
lekkim bieganiem i jogą.
Trzecia faza – cel – szybkość,
czyli wyższy poziom biegowy.
Etap rozpocznie się pod koniec
zimy przyszłego roku. Nie wnikając na razie w szczegóły, skupię się na
budowaniu szybkości oraz zwiększeniu tak zwanego tempa komfortowego. Innymi
słowy będę chciał przekuć siłę w szybkość. Od tego momentu również zacznę
przejmować się swoją wagą i będę chciał redukować tłuszczyk. Etap
najprawdopodobniej będę chciał zakończyć poprawą rekordu na 10km oraz w
półmaratonie (Silesia Półmaraton – maj 2014)
Czwarta faza – cel – budowanie wydolności
i wydłużenie dystansu.
Wszystkie moje maratony
przebiegłem wiosną, a później miałem wymówkę by opieprzać się trochę w wakacje.
Teraz będzie inaczej. Maraton będę chciał przebiec jesienią i
najprawdopodobniej będzie to maraton wrocławski w połowie września. Ta czwarta
faza, będzie typową fazą przygotowawczą do płaskiego dystansu maratońskiego. Oczywiście,
będę chciał grubo poprawić mój rekord!
Piąta faza… Nie. Nie będę teraz o
tym pisał!
Tak mniej więcej będzie wyglądał
przyszły rok. Mam nadzieje, że wszystko uda mi się zrealizować i będę mógł w
kolejnych fazach przybliżać się do świata górskiego ultra!
P.S. Pewnie zastanawiacie się
dlaczego baza pod podkład? Nie trudno domyślić się, że każda faza treningu jest
podstawą kolejnej, czyli tak, jak baza i podkład w makijażu (kobieca wiedza
tajemna dostępna dzięki żonie)!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz